High Sparrow został ukarany za swoje czyny bardziej okrutnie niż na to zasłużył.
Zapominasz o innych ludziach w Sepcie, którzy nie mieli niczego wspólnego z jego czynami. A sam High Sparrow dopuścił się zdrady, bo podniósł rękę na monarchię. Uwięzienie królowej Margaery i szantażowanie króla było wyzwaniem dla władzy. Przypadek Wiary Wojującej przypomina mi trochę bunt Strzelców przeciwko carowi Piotrowi Wielkiemu. Tylko tam zakończyło się to anihilacją korpusu.
Nie zapominam. Niemniej do tej całej eksplozji doszło przez niego i chyba była to zbyt okrutna kara dla takiego staruszka.
Z eksplozją to sprawa bardziej złożona. Bezpośrednio spowodowali ją dziecięcy agenci Qyburna. Ale czy Cersei wydała mu takie polecenie, możemy się tylko domyślać. Zgodnie z prawem rzymskim "zbrodni dopuścił się ten, co miał w tym interes", ale ilość dzikiego ognia pod Septem, ani potencjalne skutki jego użycia, nie były chyba nikomu znane. Co do staruszków, to wielu z największych zbrodniarzy-dyktatorów dożyło podeszłego wieku. Ale społeczność międzynarodowa i tak chętnie zobaczyłaby ich za kratami. A High Sparrow tak bardzo się od nich nie różnił, no może poza skalą działalności. Przy pozorach skromności i niemal ascetycznym życiu, upajał się władzą i żył w przekonaniu, ze jego działania podobają się bogom. Czyli jak nie przymierzając błogosławiący krzyżowców, czy konkwistadorów duchowny.
Oczywiście, jednak pomimo manipulacji, terroryzmu i nadużycia władzy High Sparrow nie był raczej wart bycia zniszczonym razem z całą świątynią i połową miasta. Bądź co bądź, to był zwykły człowiek i taki los jest w jego przypadku przesadzony (chociaż na karę zasługiwał). To tak, jakby wystrzelić sto rakiet, by zabić Stalina zamiast go po prostu otruć.