!!!SPOILER!!!
Ciągłe zamiany twarzy Carlosa w Lorenzo, i odwrotnie, np. podczas współżycia, według mnie,
świadczą o tym iż Carlos jest literackim alter ego Lorenzo. Pisarz przystojny, dobrze wyglądający,
ale spokojny, typowy „wrażliwiec” fantazjuje na kartach swej powieści ze swoją wyobraźnią. Być
może skrytymi pragnieniami. Przekształca samego siebie w prymitywną, bardziej męską i
dzikszą wersję, wyposażoną w atrybut, który budzi podziw dosyć różnych kobiet… Trochę w czarny
charakter dla którego sama postać Lorenzo w filmie jest przeciw wagą. Carlos jest pewnego
rodzaju uniwersum samca. Idąc tą drogą uważam, że Lorenzo nie zdradził Lucii ani z nianią, ani
również z nikim innym. To wszystko to były karty powieści, ewentualnie nie zrealizowana fantazja.
Jeżeli chodzi o kwestie „prawdziwych” wydarzeń w tym filmie to będzie ciężko to uporządkować.
Chyba zależy w którym momencie powieści zaczniemy porządkować aby potem zakopać się w
piasek/wpaść do dziury… i znowu porządkować bez większej krzywdy dla wcześniejszych a także
późniejszych fragmentów powieści… Tak jak mówi Nam główna myśl filmu: nie ważne od
którego momentu będziesz go czytać, odkąd zaczniesz śledzić, to i tak gdy przewrócisz historię do
góry nogami to ona sama poukłada się w logiczną całość.
Mimo wszystko uważam, że śmierć matki i córki to wyłącznie karty powieści Lorenzo. Śmierć Luny
niekoniecznie, chociaż jej matka nie musiała wcale uciekać na wyspę przed traumą, możliwe że
pojechała tam z tęsknoty za miłością do „jubilata”…
Golizna, która chyba wzbudza najwięcej kontrowersji, przynajmniej sądząc po tematach na fw.
Według mnie nie sama golizna budzi takie emocje. Naprawdę sądzę, że pokazanie porno
odtwarzanego w telewizorze, trochę pikantnych tekstów, a także penisy w zwodzie - to nie jest to
co sprawia, że mówi się, iż ma się do czynienia z odważnym erotykiem, że nie potrzebnie autor
zaprezentował tyle cielesności. Według mnie nierównomierne „rozbalansowanie” gatunków
filmowych w jednym obrazie budzi tak gorące emocje w widzach. Chodzi mi o to , że prawie cała
pierwsza połowa filmu to oprócz „tragedii Lorenza” to jest właśnie romans przedstawiający jak
młodzi ludzie potrafią się cieszyć sobą nawzajem. Uważam, że było to przedstawione naprawdę
ładnie. Potem pojawia się perwersja wraz z kolejnymi bohaterami, i już ma się wrażenie, że
delikatny erotyk/romans zamienia się w duszny thiller erotyczny, gdy nagle reżyser wprost chwyta
oglądającego za twarz i „wpycha” go w klasyczny thiller, a dalej już melodramat. To jest cała moc
i kontrowersja tego filmu. Wydaje mi się, że to właśnie wpływa na tak skrajne odczucia
oglądających a nie same piersi i pikantne teksty. Tylko trzeba jeszcze chcieć to zrozumieć…
Napracowałeś się nad recenzją i niepotrzebnie. Można było napisać, że film dobry ale dla nie mięśniaków Golizna ładna i długo ładniejszej nie zobaczę, penisa w zwodzie jeszcze nie polubiłem ale krótko pokazywali, to można było wytrzymać. Chwilami nie nadążałem za myślą artysty ale miałem o czym myśleć przez kilka następnych godzin. Ujęła mnie dziura w ziemi tak jak zakończenie opowiadania które odsyła do połowy powieści.
To skandal, że w filmach pokazuje się penisy. Oczywiście nie pokazano warg sromowych więc jest o co się oburzać, bo to właściwie dyskryminacja.
Przecież penisy pokazuje się w pornolach a nie erotykach. Dlaczego w takim razie nie pokazano warg sromowych w zbliżeniu?
otóż to - nie ma równouprawnienia! Penis jest homologiczny z łechtaczką, wargi sromowe zaś z moszną, więc nawet konsekwencji w tym /nie/pokazywaniu brak. Uj z tym, dodam - w ramach równouprawnienia - że lepiej mieć to w iździe, Szkoda nerwów.
Jak na razie jest to jedyny rozsądny komentarz, jaki udało mi się znaleźć na fw.
Hmm, ale podobny pod jakim względem? Jeśli takim, że widzimy coś innego niż wydaje nam się, że widzimy, to np "Wróg" Denisa Vileneuve jest tak skonstruowany. Ale jeśli np chodzi Ci o klimat filmu, to między tymi filmami podobieństw trudno byłoby się doszukać.
Zapowiada się ciekawy film. Nie słyszałem o nim wcześniej. A właśnie klimat jest trudny do powielenia. Ja osobiście widzę w tym "Lucii" pomieszanie Almodovara i Ozona z jeszcze czymś co tak na dobrą sprawę ciężkie jest do sklasyfikowania...
Jeśli zainteresuje Cię "Enemy", to tu jest link do analizy (tylko przypadkiem nie oglądaj przed seansem bo to jest totalny spoiler!). Bardzo lubię analizy Chrisa Stuckmanna :) W przystępny i przyjemny sposób pomagają odczytać znaczenia ukryte w filmie.
https://www.youtube.com/watch?v=v9AWkqRwd1I
Moim zdaniem bardzo podobny klimat jest w serialu "Przystań"
https://www.filmweb.pl/serial/Przysta%C5%84-2019-812126