Przepadam za tym dziełem Wendersa. Kiedy obejrzałem ten film w 1998 miałem za sobą Niebo nad Berlinem i Lisbon Story i cieszę się że właśnie w takiej kolejności obejrzałem te filmy. Sądzę że Wenders celowo wybrał amerykańki styl i większą, a zarazem płytką dynamikę, żeby pokazać bezsens i przewrotność przemocy, której obrazami tak uwielbiaja sie raczyć widzowie, zwłaszcza amerykańscy. Zastosował wiele banalnych środków znanych z kina akcji, ale potem je rozwinął w ten sposób, aby wzbudzić chęć ich zweryfikowania. Mamy tu, jak sądzę, uduchowione spojrzenie niemieckiego wrażliwego artysty na zastany przezeń świat , tym razem przewrotnie korzystającego z tego wszystkiego od czego jest z przekonania oddalonym i zdystansowanym. To co może zostać w umyśle z tego filmu, to właśnie ta zachęta "zdefiniuj". Daję wielkiego plusa za scenariusz i muzykę filmu.