Zdecydowanie moja ulubiona kinówka, chociaż Promise of Rose tez jest świetna.
Mam na VHS, oglądam czasami do dzisiaj. Poruszająca muzyka, wątek miłości kota do człowieka no i wreszcie poprawione tłumaczenie zaklęć (to polskie "mydło powidło" i "groch fasola" było wyjątkowo nietrafione). I Luna jako człowiek była fantastyczna :) Mam nawet identyczny wisiorek jak ona miała ;p Warto wspomnieć, że księżniczką Kaguyą była nazwana zarówno śnieżna królowa, jak i potem Luna. Himeko też mówiła, że ją widziała (a wdziała moim zdaniem Lunę i Kakeru).
No w sumie "Kaguya" jako taka w ogóle nie istnieje. ;] W anime Luna to Luna kot i tyle, zmieniła się tylko raz w człowieka za sprawą Usagi. W mandze jest trochę inaczej, ale też Luna nie jest Kaguyą.