Tytuł filmu nawiązuje do popularnego limeryku o Piotrze, zjadaczu dyń, który nie mógł sobie poradzić z niepokorną żoną, dopóki nie zamknął jej w wydrążonej łupinie owocu. Główna bohaterka, Jo, dwukrotnie już zamężna, matka siedmiorga dzieci, decyduje się poślubić Jake'a, początkującego scenarzystę. Odmienne podejście do życia małżonków staje się prędko przyczyną kryzysu w ich związku.
Brytyjczycy realizowali wtedy bodaj najsmutniejsze filmy, zdystansowali włoski neorealizm i Szkołę Polską i nic sobie nie robili z francuskiej Nowej Fali. Ale jednocześnie, będąc tak blisko tzw. zwykłego człowieka, prozy życia, nie bali się eksperymentowania z językiem filmowym.
"ZJADACZ DYŃ" zachwyca agresywnymi...